Articles

Domy walą się od wstrząsów

Poniedziałek 14 czerwca, godzina 12.00, Nowy Modlin w gminie Pomiechówek, droga powiatowa z ograniczeniem wjazdu dla pojazdów powyżej 10 ton. Stoimy w miejscu, gdzie kończy się wyremontowany odcinek drogi, a zaczyna stary, ułożony jeszcze na kamieniach. Nadjeżdża ciężarówka (tzw. patelnia) z załadunkiem przykrytym plandeką. Z dużą prędkością przejeżdża ze starej w nową nawierzchnię; huk aż się ziemia trzęsie


- Mamy tak codziennie! Dzień w dzień przejeżdża tędy mnóstwo samochodów ciężarowych, które na pewno ważą ponad 10 ton, mimo że stoi znak zakazu wjazdu – opowiada Zbigniew Sulkowski z Nowego Modlina. - A przecież ten znak stoi tu od dawna, to nie ja go tu postawiłem, ktoś to przecież zrobił w konkretnym celu, żeby drogi nie zniszczyć!
Pan Zbigniew prowadzi nas do swojego domu i pokazuje pęknięcia na ścianach budynku. - Ja wiem, że to jest stary dom i może pękać, ale wstrząsy, jakie wywołują te ciężarówki powodują, ze dzieje się to znacznie szybciej. W upalne dni otwieram okno i nawet telewizora nie słyszę od tego hałasu. A kierowcy ani myślą zwolnić – żali się nasz rozmówca.
Nieco dalej pan Zbigniew pokazuje rowy przy drodze obok swojego domu. Widać, że jeżdżą tędy ciężkie pojazdy; nawierzchnia obrywa się przy brzegach i wpada do rowu, osypuje się też piasek.
Podobnie jest po drugiej stronie jezdni.
- Przecież tu może dojść do nieszczęścia. Wjedzie ktoś kołem w tą oberwaną jezdnię i prosto na słup! - ostrzegają mieszkańcy Modlina.
Pan Zbigniew dzwonił w sprawie drogi i ciężarówek do urzędu gminy i na policję.
- W gminie powiedzieli, że to nie ich droga tylko powiatu, a na policji, że się tym zajmą – opowiada. - No i rzeczywiście, po 11 dniach postawili radiowóz przy zjeździe z krzyżówek i policja zawracała ciężkie samochody. Ale co to dało? Dalej jest tak samo.
W walkę z ciężarówkami zaangażowani są też inni mieszkańcy Nowego Modlina. Sąsiad pana Zbigniewa, pan Skwarek ma nagranie, na którym widać jak po drodze pędzą pojazdy powyżej 10 ton.
- Zgłaszałem sprawę do starostwa, odesłali mnie do policji i tak w kółko spychają sprawę jedni na drugich – opowiada. – Dzisiaj dzwoniłem już do nadzoru ruchu drogowego, powiedzieli, że mają kogoś przysłać, ale kiedy? Tak jak policja po 11 dniach? Przecież jak te ciężarówy jadą, to w sklepie butelki skaczą na półkach.
Pan Skwarek mieszka w nowym domu, który postawił parę lat temu. Jednak wskutek drgań niszczy mu się dach.
- Kiedy spytałem specjalistę, o co tu chodzi, wyjaśnił, że od drgań opada komin i dach osiada.
Obaj nasi rozmówcy zaproponowali, żeby ciężkie samochody, jeśli już muszą, jeździły drogą między polami łączącą Stanisławowo z Nowym Modlinem. Tak się też stało, w środę (dzień po naszej interwencji) ciężarówki zmieniły trasę dojazdu i teraz rozjeżdżana jest polna piaskowa droga, która w przyszłości – wg planów władz – ma stać się ulicą z prawdziwego zdarzenia: asfaltową, z oświetleniem i ścieżką rowerową. Którędy wtedy będą jeździły tak ciężkie pojazdy?
Mieszkańcy Nowego Modlina dobrze znają te ciężarówki i wiedzą, co jest nimi przewożone.
- Wracałem kiedyś z dzieckiem ze szpitala z Warszawy i widziałem jak jedna z ciężarówek wyjeżdżała z budowy mostu na Tarchominie, a później przejeżdżała obok mojego domu - opowiada pan Skwarek.
- Wożą różne rzeczy; pyły i inne świństwa, które wywalają w doły niedaleko pobliskiej cegielni. Przyjeżdża koparka, zasypuje i po robocie – mówi pan Zbigniew.
Niedaleko miejsca, gdzie  wyładowywane są ciężarówki, znajdują się działki mieszkańców osiedla Nowy Modlin.
- Jak przyjdę posiedzieć na działkę i widzę, że jechała któraś z tych ciężarówek, to już wiem, że zaraz będą zasypywać. Co za śmieci tam przywożą, to nie wiem, ale często idzie stamtąd taki fetor, że nie można wytrzymać – opowiada jedna z działkowiczek.
Zwróciliśmy się do Urzędu Gminy w Pomiechówku.
- Sprawdzamy to miejsce regularnie, ostatnio była tam też kontrola od Wojewódzkiego Inspektora Ochrony Środowiska – usłyszeliśmy w Wydziale Ochrony Środowiska. - Z tego, co wiem, kontrola nie wykryła nieprawidłowości. Właściciel terenu ma zezwolenie starosty na odzyskiwanie odpadów poza instalacjami, czyli m.in. cegieł, kafli, betonu, gruzu i urobku z pogłębiania.
W urzędzie powiedziano nam też, że podobne odpady są wywożone na teren dawnego PGR-u, należący do Agencji Rolnej.
Mieszkańcy twierdzą jednak, że w ich sąsiedztwie są zakopywane nielegalne odpady, które szkodzą nie tyko bezpośrednio ludziom, ale i wodom gruntowym.
Jak jest w rzeczywistości?
Będziemy pilnować tej sprawy. Czekamy też na głosy mieszkańców.
Tekst i fot. Tamara Łaszkiewicz