Articles
Fabryczna syrena już nie ogłasza przerw

Ok. 150 lat temu wybudowano tam cegielnię. Można było uznać to za oczywiste posunięcie, biorąc pod uwagę obfite pokłady gliny lodowcowej w tamtej okolicy. Za jej sprawą rozwijał się bujnie przemysł ceramiczny, a Zakroczym słynął z wyrobów garncarskich. Cegły sprzedawane były w okolicznych miejscowościach, w tym w Twierdzy Modlin, oraz spławiane po Wiśle.
Lepsza niż zegarek
Na początku pracowali tam przede wszystkim więźniowie,
później mieszkańcy wsi położonych w pobliżu:
Smoszewa, Wygody Smoszewskiej, Emolinka. Cegielnia świetnie prosperowała i była głównym źródłem zatrudnienia okolicznej ludności. Ludzie chwalili sobie jej sąsiedztwo. Każdego dnia, około godziny 12 w południe syrena fabryczna ogłaszała przerwę obiadową, a jej głos niósł się po Wiśle na drugą stronę rzeki. W tym czasie także rolnicy na polach zarządzali chwilę odpoczynku, aby zjeść posiłek. Miejscowi żartowali, że nie trzeba było nosić zegarka – cegielnia świetnie go zastępowała.
Powolny upadek
Problemy cegielni zaczęły się w momencie przejęcia jej przez
prywatnego właściciela. Przed wojną było to dwóch
przedsiębiorców z Czerwińska. Zaczęła przynosić
straty, powoli bankrutować, niektórzy powiadają, że przez
braki w glinie, jednak do końca nie wiadomo dlaczego. Wraz z jej upadkiem, wielu ludzi straciło miejsce pracy, będąc tym samym zmuszonymi do szukania zatrudnienia w Łomiankach czy w Warszawie. Teraz budynek jest zaniedbany i z okresu dawnej świetności pozostało niewiele, lecz w przyszłości ma szansę zostać zmodernizowany przez gminę wg projektu studentów Wydziału Architektury Politechniki Warszawskiej w ramach współpracy między Zakroczymiem a uczelnią.
Jak tam dotrzeć
Dziś cegielnia to przede wszystkim ciekawy obiekt na szlaku
turystycznym Zakroczymia. Docieramy do niej kierując się na Mochty,
następnie jadąc kilkadziesiat metrów po zabytkowym
bruku, na południe w stronę Wisły. Jej komin góruje nad okolicą i widać go już z daleka. Położona na skarpie tuż przy rzece, cegielnia tworzy bardzo urokliwy zakątek. Cały teren ma około 6-7 ha.
Według ekspertów, piękne sklepienia ceglane wewnątrz pieca przypominają odrobinę Arkady Kubickiego na Zamku Królewskim w Warszawie. Miejsce od czasu do czasu odwiedzają malarze i fotograficy ze stolicy. Z pewnością każdy, kto lubi rowerowe wycieczki po zielonych okolicach powiatu, powienien odwiedzić to magiczne miejsce w Mochtach.
Tekst i fot. Monika Borowiec