Articles

Dobrze być lepiej poinformowanym

W czerwcu br. opublikowano w Tygodniku Nowodworskim artykuły dotyczące Walnego Zgromadzenia członków SMLW „Dążność”. Ukazał się artykuł Józefa Chorądzikiewicza pt. „Słowo o Walnym Zgromadzeniu” oraz artykuł Joanny Rostkowskiej pt. „Droga przez mękę”. Opublikowany został list grupy mieszkańców Osiedla Młodych pt. „Szanowni Państwo Członkowie Spółdzielni”. Autorzy listu powołali się na notatkę z pierwszej strony Tygodnika pt. „Żenujące przedstawienie”.
W ramach Kancelarii „IJ” Iwona Jadach prowadzę obsługę prawną SMLW „Dążność” i na Walnym Zgromadzeniu Spółdzielni prowadziłam obsługę prawną zebrania. W materiałach prasowych zasygnalizowane zostały problemy prawne, które w moim przekonaniu wymagają komentarza.

    List Mieszkańców Osiedla Młodych (anonimowy dla czytelników - pod listem umieszczono adnotację: nazwiska znane redakcji), zawiera agresywną i napastliwą argumentację. List zawiera sformułowanie, że „na takie łamanie standardów obradowania i obowiązujących przepisów w tym zakresie w ogóle nie reagowała obsługująca za nasze pieniądze to zebranie Pani Iwona Jadach - Radca Prawny”.

    Podparcie zarzutu argumentem, że obsługiwałam to zebranie za „nasze - czyli członków Spółdzielni” pieniądze wynika z niezrozumienia tego, że jest interes członków (poszczególnych grup członków Spółdzielni) i interes Spółdzielni. Radca prawny nie może reprezentować interesu członków lub grupy członków. Radca prawny zobowiązany jest działać w interesie Spółdzielni, w porozumieniu z organami Spółdzielni (tę pomoc świadczy za pieniądze Spółdzielni).    

    Z listu nie wynika jakie standardy, a w szczególności jakie przepisy naruszał sposób prowadzenia Walnego Zgromadzenia. W przypadku, gdyby zarzut taki był zasadny i prowadził do sprzeczności jakiejś uchwały z ustawą lub postanowieniami statutu, dobrymi obyczajami (w przypadku, gdyby uchwałą był pokrzywdzony jakiś członek lub interes Spółdzielni), to każdy członek, który tak uważa - mógłby wystąpić do sądu o uchylenie takiej uchwały lub w określonych okolicznościach o stwierdzenie jej nieważności lub jej nie istnienia.

    Z artykułu pani Joanny Rostkowskiej pt. „Droga przez mękę” wynika, że nieporozumienia zaczęły się już podczas wyborów prezydium zebrania i wynikały z niejasnej dla wszystkich procedury.

    W istocie nie było problemu z niejasnością procedur. Na Walne przyszła grupa członków, którym od początku zależało na zdezorganizowaniu zebrania. To z tej grupy padł zarzut, że były osoby, które głosowały na tego samego kandydata za i przeciw, głosowały na więcej niż jednego kandydata na przewodniczącego (zasady głosowania, jak jednak okazało się, były zrozumiałe dla głosujących - wyniki powtórzonych wyborów nieznacznie odbiegały od pierwszego głosowania).

    W sytuacji, gdy taki zarzut padł - niestety trzeba było głosowanie powtórzyć (demokratyczne zasady procedowania służą prowadzeniu zebrania, ale mogą też być wykorzystywane tak, by zebranie zdezorganizować i bardzo trudno jest przeciwstawić się takim działaniom).

    Z relacji pana Józefa Chorądzikiewicza wynika, że można było spodziewać się, że „będzie się działo” i każdy widział, że w zebraniu uczestniczyli zwolennicy podziału Spółdzielni, którzy prześcigali się w pomysłach, wycieczkach osobistych i biciu piany (godziny mijały na pyskówkach). Autor w artykule apelował o to, by z demokracji korzystać nie używając pomówień, insynuacji - bez jątrzenia i ogłupiania naiwnych. Jest to  apel bez wątpienia słuszny, ale poprzez przepisy prawa i zapisy statutu nie można zapewnić realizacji takich postulatów. 

   Sugestia pana Chorądzikiewicza, by w przyszłości wyznaczyć limit czasu na wypowiedzi mówców - dotyczy kwestii już uregulowanej w statucie. Czas wystąpienia w dyskusji nie może przekroczyć 5 minut. Przewodniczący może zwrócić uwagę osobie zabierającej głos, jeżeli odbiega od przedmiotu dyskusji lub przekracza czas wyznaczony na wypowiedź; w przypadku nie zastosowania się do tych uwag - głos powinien być tej osobie odebrany. Przewodniczący może odmówić udzielenia głosu osobie, która już w danej sprawie przemawiała. W dyskusji nad wnioskami formalnymi mogą zabrać głos tylko dwaj mówcy, jeden za i jeden przeciw wnioskowi.

    Pan Chorądzikiewicz w artykule pytał: z czyjej inicjatywy Spółdzielnia wystąpiła do Sądu w sprawie byłej prezes Czerniawskiej (efektownie stwierdzając, że radca prawny  powinien wiedzieć z czym do gości). Padło też stwierdzenie, że w wyniku tej sprawy Spółdzielnia dostała 20 tyś. w plecy, że to dość droga lekcja i autor dziwił się dlaczego, jako członek Spółdzielni ma (w pewnym sensie, pośrednio) za to płacić.        

    Dla oceny tej sytuacji warto być lepiej poinformowanym i wiedzieć o tym, że to nie Spółdzielnia wystąpiła przeciwko pani Czerniawskiej i pani Szulc. Te osoby wystąpiły do Sądu przeciwko Spółdzielni, a wartość ponoszonych kosztów jest niestety wprost zależna od wartości przedmiotu sporu.

    Zarzut dotyczący poniesienia kosztów w kwocie wymaganej dla obrony przed roszczeniem, mógłby być tylko wówczas odpowiedzialnie sformułowany, gdyby uwzględniał materię i okoliczności sprawy.

    Ocena ważności uchwał podejmowanych przez organy SMLW „Dążność” sprawiała już wielokrotnie duże trudności. Wielokrotnie już zapadały orzeczenia wadliwe i orzeczenia usuwające wadliwość wcześniejszych orzeczeń.  

    Uchwały (w tej sprawie istotne) zapadły przed 2003r. (zanim rozpoczęłam współpracę  ze Spółdzielnią). Uchwały podejmowali członkowie organów Spółdzielni i osoby, którym wydawało się, że są członkami organów Spółdzielni. Ocena tamtej sytuacji (dokonywana  na podstawie przedstawionych dokumentów) z prawnego punktu widzenia nie jest tak prosta, by ją sprowadzać do relacji między nierównymi, gdy silniejszy pyta słabszego - „z czym do gościa”.

    W tej sprawie zapadł wyrok Sądu I instancji na  niekorzyść Spółdzielni, wydany bez rozważenia kluczowej dla rozstrzygnięcia argumentacji, wskazującej na obowiązującą w tamtym czasie uchwałę Rady Nadzorczej (na podstawie tej uchwały Spółdzielnia ustaliła wysokość odpraw emerytalnych dla członków Zarządu). Spółdzielnia wniosła apelację  i oczekuje na jej rozpatrzenie.

    Część artykułu pt. „Droga przez mękę” - otrzymała podtytuł „Nikt nie znał porządku obrad”. Opisano w tym miejscu oburzenie zebranych, gdy „wyszło na jaw, że mają kartki z nieaktualnym porządkiem obrad”. W tekście artykułu przedstawiono to tak, jakby dopiero na zebraniu okazało się, że porządek został uzupełniony. 

    Z listu mieszkańców Osiedla Młodych wynika, że członkowie obecni na zebraniu musieli wręcz krzykiem wymusić na Zarządzie, by rozdano uczestnikom zebrania porządek uzupełniony (zmieniony w wyniku wniosków pani Stempka i pani Kmieć).

    Kwestie dotyczące porządku obrad są szczegółowo uregulowane w Statucie i nie uchybiono jego zapisom.  Członkowie Spółdzielni zostali zawiadomieni na piśmie o czasie, miejscu i porządku obrad Walnego Zgromadzenia (na ponad 21 dni przed terminem zebrania).

    Po rozesłaniu zawiadomień złożone zostały wnioski o poszerzenie porządku obrad. Zmieniony porządek obrad został wywieszony w siedzibie Spółdzielni i na klatkach schodowych, w których prawa do  lokali posiadają członkowie Spółdzielni. Członkowie przybyli na zebranie zostali poinformowani o treści punktu 7, 8 i 12 oraz o zmianie numeracji innych punktów (w związku z uzupełnieniem porządku obrad). Postępowano tak, jak wymaga tego Statut, identycznie jak postępowano przy organizacji Walnego w ubiegłym roku.

    Zarząd  dostarczył uczestnikom zebrania treść zmienionego porządku obrad - nie dlatego, że był do tego zobowiązany zapisami Statutu. Tak postąpiono, bo osoby inspirujące to zamieszanie, zaczęły domagać się zamknięcia tego „przedstawienia” (Walnego Zgromadzenia).

    W liście do Redakcji napisano nieprawdę, wskazując osoby z prezydium zebrania, za sprawą których jakoby usunięto z porządku obrad  punkty wprowadzone na podstawie złożonych wniosków.

    Do skreślenia z porządku obrad poszczególnych spraw - uprawnione jest tylko Walne Zgromadzenie i zgodnie z wolą większości, w głosowaniu podjęto taką decyzję.

    Z listu wynika, że szczytem złamania obowiązującego prawa było odebranie możliwości głosowania pani Barbarze Stempka (ta pani zwróciła się do prezydium z informacją, że zgubiła swój mandat). W liście sugerowano wystąpienie  jakiejś nieprawidłowości w związku z tą sytuacją oraz postawiono mi zarzut, że w tej sprawie milczałam - nie reagowałam.

    Nie zgłaszałam żadnych uwag, bo prezydium postąpiło słusznie i prawidłowo. Mandaty wykorzystywane  do głosowań jawnych były wydawane członkom Spółdzielni przy wejściu na salę. Na sali były również osoby nie będące członkami. Podczas głosowań komisja nie liczyła osób, które są za lub przeciw - liczone były, podniesione w górę mandaty.

    Pani Stempka nie mogła otrzymać duplikatu mandatu, bo mógłby być wówczas postawiony zarzut, że ten pierwszy mandat, który pani Stempka otrzymała - wykorzystywany jest też do głosowania (przez kogoś innego, kto go znalazł). Mogłoby zgłosić się kilka kolejnych osób z prośbą o wydanie duplikatu mandatu (doprowadzając do dalszego zamieszania).

    Osobę, która zgłosiła się o wydanie duplikatu mandatu - potraktowano w ten sam sposób, jakby potraktowano by każdego, kto domagałby się wydania duplikatu karty do głosowania, w przypadku wyborów samorządowych lub wyborów do Sejmu i Senatu.

    Nieprawdziwa jest też informacja podana w opublikowanym liście mieszkańców, że jakoby pani Barbara Stempka opuściła zebranie z powodu nie wydania jej duplikatu mandatu.

    Pani Stempka na początku zebrania korzystała z mandatu i brała udział w głosowaniu (siedziała blisko prezydium). Po zgłoszeniu zgubienia mandatu i odmowie wydania duplikatu - pani Stempka przeniosła się w inną część sali. Pod koniec zebrania pani Stempka zajmowała ponownie miejsce blisko prezydium i brała udział w głosowaniu (korzystając z mandatu).  

    List mieszkańców Osiedla Młodych pt. „Szanowni państwo członkowie Spółdzielni”- oprócz wielu nieprawdziwych informacji, zawiera szereg sformułowań agresywnych, które w moim odczuciu źle świadczą o poziomie debaty w spółdzielczej społeczności. List zawiera szereg inwektyw lub stwierdzeń sformułowanych tak, by brzmiały jak  inwektywy.

    Napisano też, że Zarząd mimo licznych wezwań nie chce poddać się  osądowi członków - w sytuacji, gdy na Walnym przeprowadzono głosowanie w sprawie udzielenia absolutorium każdemu (z osobna) członkowi Zarządu. W zdecydowanie przeważającej części, członkowie Spółdzielni głosowali za udzieleniem absolutorium.

    W liście pisano o „niechlubnym wydarzeniu”, o niewykorzystanych jakoby możliwościach do obniżenia czynszu (tak jakby wszędzie ceny leciały w dół, za wyjątkiem czynszów w SMLW „Dążność”).

    Regulacje prawne, dziś obowiązujące - dają członkom spółdzielni większe prawa i możliwości. Rzadko się o tym mówi, ale za tymi informacjami pozytywnymi dla członków stoją nowe wymagania i większa odpowiedzialność. Członek mający większe prawa, w większym zakresie może ponosić skutki niewłaściwych decyzji. Skutki niewłaściwych decyzji mogą dotykać również  tych, którzy nie angażują się w problemy i spory dotyczące Spółdzielni.

    Dobrze jest być lepiej poinformowanym, by móc zadbać o swoje interesy. Nie zawsze materiały prasowe są dobrym źródłem tej wiedzy (warto je czytać krytycznie). Niewątpliwie list opublikowany w Tygodniku Nowodworskim pt. „Szanowni państwo członkowie Spółdzielni” - takiego krytycznego podejścia wymaga.