Articles

Dzieciom pomaga każdy uśmiech

Z Bassamem Aouilem - profesorem Uniwersytetu Kazimierza Wielkiego w Bydgoszczy, psychologiem opiekującym się dziećmi z Gazy, rozmawia Joanna Rostkowska

- Panie profesorze, w jakim stanie są te dzieci?
- W tej chwili już w lepszym niż na początku. Po 10 dniach widać efekty naszej pracy, poczucia bezpieczeństwa i zmiany klimatu. Na początku było o wiele gorzej. Dzieci przeżywały lęki i stres spowodowany urazami fizycznymi i traumami psychicznymi. Dlatego potrzebna im była także opieka medyczna i stomatologiczna, którą miały zapewnioną w Polsce obok pomocy psychologicznej. Ostatnie dni ich pobytu chcemy przeznaczyć na zwiększenie odporności psychicznej.

- Jaki cel ma pomoc psychologiczna dla tych dzieci? Wiemy przecież, ze niedługo będą musiały wrócić w rejon objęty wojną.
- Wyjadą stąd z dobrymi wspomnieniami. Znaleźli tu spokój, odkryli, że istnieje normalne życie, inne od tego, jakiego doświadczyli do tej pory. Bardzo pozytywnie działa na nie to, że tylu ludzi pomaga im całkiem bezinteresownie. Jeśli chodzi o cele ich pobytu i terapii, to cel doraźny polega na redukcji stresu i napięć psychicznych. Celem przyszłościowym, strategicznym, jest natomiast budowa wizji siebie i funkcjonowania normalnego świata. Dzięki temu Polska będzie im się już zawsze pozytywnie kojarzyła, bo psychika ludzka jest taka, że złe wspomnienia łatwiej zapomnieć, a te dobre pozostają.

- Na czym polega terapia, którą przechodzą te dzieci?
- Program, jaki przygotowaliśmy dla dzieci ma charakter terapeutyczno-wspomagający i ze względów językowych jest połączony z zabawą. We wszystkim, co robią jest dużo zabawy. Pomaga im wiele rzeczy: różnorodne zajęcia plastyczne, taniec, ruch, każdy uśmiech. Poznanie kilku słów po polsku wspomaga ich rozwój intelektualny, a kontakt z innym modelami zachowania – rozwój społeczny. To jest bardzo ważne, bo stres spowodował u nich zahamowanie rozwoju. Nawet sam fakt, że widzą inny model życia, spokojnego i uporządkowanego, wspomaga ich powrót do zdrowia.

- Co dolega tym dzieciom?
- Cierpią w dużym stopniu na PTSD, czyli stres pourazowy. Trauma, jaką przeżyły, to przykre doświadczenie, które wydarzyło się jakiś czas temu i już się zakończyło. Problem stwarzają natomiast te negatywne emocje, które gromadzą się wokół tragicznych wspomnień. To tak, jakby człowieka otaczał balon, z którego nie można wydostać się na zewnątrz. Prowadzimy z dziećmi warsztaty, które pozwalają zrozumieć i oczyścić te złe emocje, a dopiero potem możemy wyjaśniać te bolesne wspomnienia. To oczyszczenie jest potrzebne, bo ludzka psychika tak działa, że boimy się tego, czego nie rozumiemy.

- Czy poza warsztatami terapeutycznymi przygotowano dla dzieci jakieś rozrywki albo wycieczki?
- Tak. Zwiedziły Warszawę, planetarium w Toruniu, zoo w Bydgoszczy i Jura Park w Solcu Kujawskim. Przed nimi jeszcze wyjazd do Sejmu, Pałacu Prezydenckiego, do Krakowa i w polskie góry. Ciekawa rzecz miała miejsce w toruńskim planetarium. Podczas programu dzieci startowały wyimaginowaną rakietą z Torunia i leciały dalej w kosmos. Widok niezliczonej liczby gwiazd, na tle których ich „rakieta” stanowiła tylko maleńki punkcik, pozwolił im spojrzeć obiektywnie na swoje problemy, które w tej chwili bardzo się zmniejszyły.

- Kto opiekuje się dziećmi podczas zajęć, wycieczek, no i ogólnie w czasie pobytu w ośrodku?
- Razem z dziećmi z Gazy przybyło 8 opiekunów. Pomagają im wolontariusze z PSSiAP, czyli Polskiego Stowarzyszenia Studentów i Absolwentów Psychologii. Przyjechali tu z różnych oddziałów z całej Polski: z Bydgoszczy, Poznania, Lublina, Warszawy, Krakowa i Wrocławia.

- Jak ocenia Pan tę wspólną pracę?
- Jestem z bardzo zadowolony z efektów.

- Dziękuję za rozmowę.